środa, 16 listopada 2011

burek

aaak! zapomniałabym!! od soboty mamy nad jeziorem nowego współlokatora. to była miłość od pierwszego wejrzenia. był trochę przykurzony, kosztował 5 euro i nie mogliśmy się oprzeć jego subtelnemu urokowi.



(na tym samym targu był też dorodny wypchany lis - lub też, jak głosiła etykietka, "volpe imbalsamata" - ale kosztował 40 euro. phi! za taką cenę moglibyśmy mieć 8 porcelanowych psów).

pizza pinup

takie pudełko jeszcze nam się nie trafiło!

























poza tym wszystko dobrze. studio armad'illo (mamy wreszcie nazwę!) działa pełną parą. w zeszłą środę było oficjalne otwarcie, tort, szampany i grube ryby. mam nadzieję, że w miarę szybko podbijemy mediolan. ole!

środa, 2 listopada 2011

caminata popular

poniedziałek i wtorek w parku narodowym Val Grande, który szybko staje się naszym ulubionym miejscem w okolicy, ale też chyba jednym z ulubionych w ogóle. dwie spore wycieczki, z czego pierwsza w śniegu po kolana. dwa prawie-zdobyte szczyty. jeden atak paniki na przełęczy (mam coraz gorszy lęk wysokości niestety, w tatry już chyba nie będę mogła iść). na pewno wrócimy wiosną, jeszcze sporo szlaków do przejścia.