poniedziałek, 13 grudnia 2010

jet-setting



Korzystajac z paru wolnych dni oraz z tego, ze moje zapalenie oskrzeli chwilowo ucichlo (by dac czadu ze zdwojona sila kilka dni pozniej), wybralismy sie w odwiedziny do Marysi, do Padwy. Z radoscia skonstatowalismy, ze pogoda w Veneto jest zimą jeszcze gorsza niż w Lombardii. We mgle (dodajacej miastu tajemniczego uroku) i deszczu (hm) łazilismy po ulicach i podziwialismy place i bazyliki. Dodawaliśmy sobie animuszu Spritzem (to jedna z tych rzeczy Made in Italy ktorej sława nalezy sie znacznie bardziej niz jakims okropnym dzinsom armani. Niech zyje spritz!). No i zalapalismy sie na jedno z najlepszych dań roku 2010, czyli risotto z dynią autorstwa Marysi. Wrócimy na pewno, bo a. chcemy jeszcze przyjrzec sie Padwie przy dobrej pogodzie, b. przegapilismy freski Giotta (!!), c. musimy koniecznie powtorzyc Polski Wieczor Tematyczny napedzany winem z kranu z pobliskiej cantiny. Dzieki M!!








2 komentarze:

  1. och..to ja Wam dziekuje za odwiedziny! niedlugo przyjedziemy sprawdzic jak wyglada wiosna w Lombardii!scisk

    OdpowiedzUsuń
  2. przybądźcie koniecznie!! czekamy!

    OdpowiedzUsuń